poniedziałek, 13 lutego 2012

Prawo serii i prawo lasu

Z czego to wynika - nie wiem. Ale i ratownicy, i pielęgniarki, i lekarze potwierdzą - prawo serii istnieje.
Pięciu chłopców 4-6 rok życia, każdy z urazem prawego przedramienia; żaden nie połamany, wszyscy na 3 szwy.
Pierwszy - spadł z huśtawki. W sumie - typowo dziecięce :)
Drugi - biegał i się przewrócił. Też "normalne".
Trzeci - na rolkach jeździł, patykiem po ogrodzeniu ciągnął, i tak jakoś, sam nie wie jak, ręka razem z patykiem mu się "odwinęła".

Czwarty... czwarty miał ranę szarpaną. Po pogryzieniu.
- Proszę powiedzieć, co się stało?
- Dzik go ugryzł.
Dzień, środek lata... Dziki chyba zwykle zimą atakują?
- A skąd dzik?
- My w X. na kempingu, na wakacjach jesteśmy...
Pani zamilkła, ale widząc znaki zapytania w naszych oczach, powiedziała cichutko:
- No i tam dziki były, i syn karmił...
Myśmy osłupieli, a "poszkodowany" z pretensją w głosie:
- Wszyscy karmili, a tylko mnie ugryzł!
Telefon do zakaźników - trzeba młodego na wściekliznę zaszczepić; czekając na informację, gdzie zawieźć, przyjmujemy następnego pacjenta.
Piąty - też rana szarpana; też z miejscowości X.
- Proszę powiedzieć, o się stało?
- Ugryzł mnie!
- Dzik??
Chłopiec ze zdziwieniem:
- No skąd, pies...

Pies był szczepiony, więc jego "ofiara" wróciła do domu; dzika nikt nie legitymował, więc skończyło się na szczepieniu chłopca - i urazie do dziczyzny całej rodziny.

W sumie dobrze, że prawo serii nie obejmuje przyczyn - bo nudno by było...